"Zachwyt w Łazienkach". "Co jest grane" poleca Galerię Rzeźby Polskiej i malarstwo holenderskie

Fot. Paweł Czarnecki

Rzeźb takich i tylu nie można zobaczyć w Warszawie chyba nigdzie indziej - pisze dziennikarz Jarosław Mikołajewski, polecając w "Co jest grane" Galerię Rzeźby Polskiej w Starej Oranżerii. Jego zdaniem, warto również przyjść do Łazienek Królewskich dla obrazu "Kwiaty w szklanym wazonie”, Abrahama Mignona.

Dziennikarz, opisując polskie rzeźby w swoim felietonie, na łamach dodatku kulturalnego do "Gazety Wyborczej", zwraca uwagę, że nie mają one wiele wspólnego z wielkimi awangardami czy abstrakcją i "są jakoś kojące przez to, że zrozumiałe od razu”. W jego opinii, "wyrastają z mistrzostwa rzeźbiarzy, ich skupienia i tęsknoty za wspólnotą artysty i widzów, ambicji, by wzruszać”. 

- Oglądałem je tak, jak gdyby tam, na zewnątrz, na giełdach artystycznych Polski i świata, nie istniały jeszcze instalacje, rzeźby umowne, wynalazki, których celem jest nowość bez względu na to, czy wpisany jest w nią jeszcze inny sens - podkreśla Jarosław Mikołajewski, nawiązując do prac Xawerego Dunikowskiego, Wacława Szymanowskiego, Henryka Kuny i Jana Antoniego Biernackiego.

- Patrzę na Chopina, który w oparach zjaw o ogromnych przerażonych oczach, gra "Marsz żałobny". Marię Skłodowską-Curie w pozie księdza z pochyloną głową. Dalej - głowy afrykańskie. Pocałunki, przytulenia, czułości. Pokłony. Żebrzącego chłopca z miseczką. Dziewczynkę, która ceruje własną sukienkę. Może haftuje. Tak czy inaczej, zapewnia podpisem na podstawie rzeźby, że "chcieć to móc". Zamaszyście rozmodlonego świętego Franciszka, podpisanego przez Romualda Zerycha - pisze dziennikarz, dzieląc się swoimi wrażeniami z Galerii Rzeźby Polskiej, która będzie otwarta dla zwiedzających od 1 czerwca 2016 r.  

Jarosław Mikołajewski zwraca też uwagę, że niektóre z rzeźb mają precyzyjne opisy w alfabecie Braille’a, sporządzone z myślą o niewidomych. Określa je jako "same w sobie dzieła sztuki narzucające się wyobraźni, pisane tak, żeby wiedzieć, nie patrząc".

Dziennikarz pisze również, że warto przyjść do Łazienek Królewskich ze względu na obraz "Kwiaty w szklanym wazonie", Abrahama Mignona. Dzieło pochodzi z Muzeum Mauritshuis w Hadze, gdzie znajduje się jedna z najlepszych na świecie kolekcji holenderskiego i flamandzkiego malarstwa Złotego Wieku.

- Będzie warto przychodzić dla tego wazonu i dla tych kwiatów. Dla niewymuszonej lekkości płatków, pięknie wpisanego w kompozycję zegarka - upływającego i niszczącego czasu. Dla wtulonych w ten świat roślinny biedronek i muszek. Warto kupić niewielki przewodnik z cudownym, objaśniającym tekstem Doroty Juszczak - ocenia Jarosław Mikołajewski. - Warto poddać się opowieści o sztuce malarskiej, o gatunkach roślin w wazonie. Warto zafundować tę przygodę bliskim, dlaczegóż by nie dzieciom, którym przecież należy się lekcja patrzenia, widzenia szczegółów i całości. Kwietnych żyłek, zwojów i płaszczyzn - konkluduje dziennikarz w felietonie na łamach "Co jest grane".

Fot. Paweł Czarnecki
Fot. Paweł Czarnecki
Fot. Paweł Czarnecki
Fot. Paweł Czarnecki
Fot. Paweł Czarnecki