Debata o UE w Teatrze Królewskim. "Europa musi się obudzić"

Siedząca kobieta.
Annalisa Piras, reżyserka filmu "Wielka klęski Europy", fot. Paweł Czarnecki

Moim celem było stworzenie filmu, który dotrze do ludzi i nimi wstrząśnie. Europa musi się obudzić i taki sygnał powinien wyjść od społeczeństwa - mówiła Annalisa Piras, reżyserka "Wielkiej klęski Europy". Polska premiera dokumentu podobnie, jak towarzysząca jej debata o przyszłości UE, odbyły się w Teatrze Królewskim w Starej Oranżerii, w ramach "Śród Europejskich" organizowanych przez Łazienki Królewskie i Fundację im. Prof. Bronisława Geremka.

- Podejmujemy debatę i zastanawiamy się przekornie, czy Europa jest utopią - mówił Tadeusz Zielniewicz, dyrektor Łazienek Królewskich, otwierając kolejną "Środę Europejską". Podkreślił jednocześnie, że okazją ku temu jest film "Wielka klęska Europy", którego polska premiera w Teatrze Królewskim poprzedziła dyskusję o Unii Europejskiej.  

Dyrektor Zielniewicz dodał ponadto, że nikt nie sądził rok temu, kiedy została podjęta inicjatywa "Śród Europejskich", iż te spotkania tak zyskają na aktualności, bo potrzebna będzie dyskusja o przyszłości UE.  

To właśnie kryzys europejski i pytania o dalszy los Wspólnoty, które w filmie "Wielka klęska Europy" postawiła Annalisa Piras, były tematem debaty w Teatrze Królewskim. Wzięli w niej udział reżyserka dokumentu, a także ekspert ds. europejskich Marek Cichocki oraz publicysta i redaktor naczelny pisma Liberte! Leszek Jażdżewski, który moderował dyskusję. 

- Moim celem było stworzenie filmu, który dotrze do ludzi i nimi wstrząśnie. Wywoła emocje, które leżały u podstaw projektu Unii Europejskiej. Myślałam, że jeśli nikim nie wstrząśnie, to będzie porażka - mówiła reżyserka, podkreślając, że obraz, który stworzyła, został - podczas „Środy Europejskiej” - po raz pierwszy pokazany w Europie Środkowo-Wschodniej. 

Jej zdaniem, w obliczu problemów, przed którymi stoi UE, takimi, jak ekspansja Rosji czy kryzys imigracyjny, "Europa musi się obudzić i taki sygnał powinien wyjść od społeczeństwa". - W Europie nadchodzi burza. Mieszkańcy UE powinni otworzyć oczy i domagać się od krajowych polityków rozwiązania europejskich problemów - stwierdziła Annalisa Piras. Tym bardziej, że jak podkreśliła, brak silnego przywództwa, zwłaszcza na forum UE, może budzić regionalne nacjonalizmy.

Reżyserka zwracała także uwagę, że w jej opinii, debata na temat UE, mimo, że Europa stoi w obliczu kolejnego kryzysu, związanego m.in. z masową imigracją, stała się niemożliwa i to jest dzisiaj poważny problem. - Jesteśmy w krytycznym punkcie, a nie potrafimy dyskutować. Ludzie nie chcą rozmawiać o idei europejskości, bo są nią zmęczeni. Tymczasem to jest ten moment, kiedy ludzie powinni działać - zaznaczyła reżyserka.

Dodała, że to, co może ich do tego skłonić, to wstrząs wywołany ostrzeżeniem, do czego może doprowadzić koniec projektu, jakim jest UE. Stąd taka, a nie inna forma jej filmu.

- Katastrofizm filmu dobrze współgra ze stanem ducha Europejczyków, choć nie przypuszczałem, że są oni aż takimi pesymistami. Myślałem, że w Europie jest więcej optymizmu - mówił podczas debaty w Teatrze Królewskim, Marek Cichocki, ekspert ds. europejskich.

W jego opinii, to, że Europejczycy stali się katastrofistami, nie jest dobre, bo wyklucza dobrą strategię na przyszłość. - Główny problem z projektem UE polega na tym, że nikt już w niego nie wierzy i nikt nie chce w związku z tym podejmować żadnych ryzykownych działań. Nie ma żadnej idei, która skłoniłaby ludzi do jego obrony, prócz strachu przed utratą tego, co daje UE - powiedział Cichocki. 

Marek Cichocki, fot. Paweł Czarnecki

W dyskusję zaangażowała się także obecna na sali publiczność. Ekspertów pytano m.in. o ewentualną reakcję Chin na rozpad UE, a także o to, dlaczego sami Europejczycy "budują mury", w postaci nacjonalizmów. 

- Rozpad UE byłby dużym problemem dla Stanów Zjednoczonych. Chiny by się nie zmartwiły, bo lubią patrzeć, jak tygrysy (UE i USA) się zjadają, najbardziej zaś ucieszyłaby się Rosja, która mgłaby realizować swoje interesy - tłumaczył Marek Cichocki.

Annalisa Piras podkreśliła, że zgadza się z tą opinią. Dodała ponadto, że nadzieją dla UE jest rewindykacja procesu demokratycznego, i w tym celu należy zmobilizować młodych ludzi. - Wróćmy do tego, co wspaniałe. Wspólnych wartości i otwartych granic - zaapelowała Annalisa Piras. 

"Środa Europejska" w Teatrze Królewskim, fot. Paweł Czarnecki

Film "Wielka klęska Europy", zgodnie z założeniem reżyserki, nie przeszedł bez echa.  Kiedy w marcu pokazała go telewizja BBC, wywołał liczne kontrowersje w Europie i dyskusję w mediach, w którą zaangażowały się najważniejsze europejskie gazety m.in.  The Guardian, The Huffington Post, La Stampa, Le Republica oraz L’Espresso.

Opowiada on historię hipotetycznej, niedalekiej przyszłości, w której Unia Europejska przestaje istnieć, a kontynent pogrąża się w kryzysie.

Reżyserka za pomocą historii zwykłych ludzi, przeplatanych wywiadami z ekspertami oraz mocnymi ujęciami m.in. obrazującymi II wojnę światową czy krwawy konflikt na Bałkanach, pokazała obraz Europy, która, o ile nic się nie zmieni, rozpadnie się. Tymczasem trzeba, czego dowodzi Annalisa Piras, o nią walczyć.

„Środy Europejskie. Czy Europa jest utopią?” - organizowane przez Muzeum Łazienki Królewskie i Fundację im. Prof. Bronisława Geremka - to otwarte debaty, podczas których wybitni eksperci zastanawiają się nad tożsamością Europy. Równolegle odbywają się one w partnerskich instytucjach Muzeum Łazienki Królewskie: w Zamku w Lunéville we Francji oraz w Parku Księcia Pücklera w Bad Muskau w Niemczech.

"Środa Europejska" w Teatrze Królewskim, fot. Paweł Czarnecki