Prof. Marek Kwiatkowski: Łazienki to moja pasja

Prof. Marek Kwiatkowski, fot. Czesław Czapliński

Wieloletni dyrektor Łazienek Królewskich prof. Marek Kwiatkowski był we wrześniu 2015 r. gościem spotkania z cyklu "Artyści w Łazienkach". - Łazienki Królewskie to była pasja. Stały się wyjątkową i wyłączną treścią mojego życia - mówił prof. Kwiatkowski, który kierował Muzeum do października 2008 r. Podkreślał, że na emeryturze skoncentrował się głównie na pisaniu. 

Obecny dyrektor Łazienek Królewskich Tadeusz Zielniewicz, witając zgromadzonych na spotkaniu gości, podkreślał ogromne zasługi prof. Kwiatkowskiego dla Muzeum.  - Twoje miejsce jest w panteonie ludzi kultury XX wieku, panteonie najbardziej zasłużonych ludzi Łazienek - mówił dyrektor Zielniewicz, zwracając się do gościa honorowego spotkania.

Czesław Czapliński, fotograf i pomysłodawca spotkań "Artyści w Łazienkach" zaznaczył z kolei: - To wyjątkowa sytuacja, w której były oraz obecny dyrektor jednej instytucji siedzą i wspólnie rozmawiają. To ewenement.

Na początku spotkania zaprezentowano film "Jak scalałem Łazienki Królewskie w Warszawie", autorstwa Czesława Czaplińskiego. Z jego bohaterem - prof. Kwiatkowskim - rozmawiał dyrektor Zielniewicz. Po projekcji profesor wspominał, jak zaczął pracę w Łazienkach 1 lutego 1960 r., i jak prof. Stanisław Lorentz, ówczesny dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie chciał, aby zamieszkał w Pałacu na Wyspie, by być jego kustoszem i strażnikiem.

- Trzy dni namyślałem się czy objąć tę posadę, bo miałem tylko 29 lat, trochę się bałem. W Muzeum byli przecież pracownicy starsi, o wiele bardziej doświadczeni. Zgodziłem się po namyśle i 1 lutego 1960 r. otrzymałem nominację na kustosza Pałacu Łazienkowskiego. Już byłem magistrem, obroniłem się u profesora. Spostrzegłem, że wszyscy, którzy mnie lubili, raptem zaczęli się do mnie odnosić z rezerwą. Mówili, że chodzę z głową zadartą i jestem zarozumiały. Ja sam jednak nie wyczuwałem, żebym się cokolwiek zmienił - mówił prof. Kwiatkowski.

Opowiedział również, jak uciekł się do fortelu, aby w latach 60. ratować Teatr Królewski w Starej Oranżerii. Mieszkały tam rodziny z dziećmi, które rozpalały w piwnicach zabytku ogniska i korzystały z niezabezpieczonych kuchenek gazowych. - Głowiłem się, jak usunąć z Łazienek tych mieszkańców. Wpadłem na pewien pomysł. Otóż w czasie przerabiania piecyków odkryliśmy, że do komina dotykała stara, zupełnie zwęglona belka. Wiadomo, że pożar w skrzydle zachodnim równa się pożarowi teatru, bo to wspólna XVIII-wieczna więźba dachowa, a przecież w tych mieszkaniach mogła się zapalić np. choinka - mówił profesor. - Doszedłem do desperacji i w pewnym momencie tę nadpaloną belkę odciąłem, zapakowałem i zawiozłem prof. Lorentzowi, oznajmiając, że za chwilę teatr spłonie. Nie powiedziałem, że jest to pozostałość pożaru sprzed stu lat, myślał, że to teraz i się przeraził - opowiadał prof. Kwiatkowski, dodając, że obaj z profesorem szybko znaleźli się u ówczesnego ministra kultury, u którego wyłożyli na stole spaloną belkę. - Minister się przejął. Wstąpił do premiera, wkrótce wszyscy mieszkańcy dostali nowe mieszkania - relacjonował prof. Kwiatkowski.

Publiczność, obecna na spotkaniu, pytała profesora m.in. o to, jak mu się mieszka w Pałacu na Wyspie. Profesor żartobliwie odpowiedział: - Pozwalają mi. Dyrektor Zielniewicz jest pierwszym dyrektorem, który mnie stąd nie wyrzuca.

Wspomniał następnie, jak po kilku latach pracy w Łazienkach wezwał go ówczesny szef Urzędu Rady Ministrów i zaproponował wielopokojowe mieszkanie przy ul. Wilczej. Przeciwko przeprowadzce zaprotestował jednak profesor Lorentz. - Pan musi mieszkać w Łazienkach, musi! Ma pan pod opieką cenny obiekt - Pałac, a otoczenie jest obce. Na miejscu musi być człowiek Muzeum i musi tego strzec, bo może być kradzież i nieszczęście. Do Pałacu dawne są wartościowe rzeczy, pan wie, jaka jest straż. Pan zostaje w Łazienkach, to jest rozkaz! - relacjonował prof. Kwiatkowski. - Dlatego nie udało się pewnym ludziom wyrzucić mnie z mieszkania służbowego w Łazienkach, ponieważ mam na nie szczególny nakaz - zaznaczył.

Pytany o pasje i wolny czas, prof. Kwiatkowski stwierdził, że na emeryturze koncentruje się głównie na pisaniu. Choć zdarza mu się też malować, najczęściej pejzaże w duchu impresjonizmu.

Prof. Marek Kwiatkowski podpisywał książki swojego autorstwa
Spotkanie z prof. Markiem Kwiatkowskim w Pałacu na Wyspie
Prof. Marek Kwiatkowski i Czesław Czapliński

Cykl "Artyści w Łazienkach" prowadzony jest od sześciu lat. Fotografik Czesław Czapliński zaprasza wybitnych artystów różnych dziedzin do Łazienek Królewskich na spotkania z publicznością. - Artystów tych, dobrze znam. Fotografowałem ich, pisałem o nich i często przyjaźnię się z nimi - mówi Czapliński. Gośćmi byli już m.in. Ewa Braun, Stasys Eidrigevicius, Julia Hartwig, Janusz Głowacki, Rafał Olbiński, Małgorzata Walewska i Józef Wilkoń.